czyli jak to było w firmie reklamowej Dawno, dawno temu... a może wcale nie tak dawno? Zależy od przyjętych ram czasowych oraz od wieku czytelnika. Konkretnie, w 2011 roku, miałam okazję ( przyjemność? ) zasiadać za monitorem, na stanowisku dumnie i szumnie nazwanym: projektant - designer, w szalonym miejscu , w którym wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie.
Jeśli lubicie pracę stresującą, wymagającą wiedzy, doświadczenia, umiejętności i najlepiej talentu, pod nieustanną presją czasu, a także: bieganie po piętrach, niezapowiedziane wizyty klientów, zaskakujące telefony i maile, jedzenie drugiego śniadania na klawiaturze - a każdy kęs następuje między kolejnymCtrl C, a Ctrl V; jeśli zadowala Was nieustannie podwyższony poziom adrenaliny, kortyzolu, ciśnienia krwi oraz migreny i arytmia ( wywołana wypłukaniem magnezu i potasu poprzez regularne podtrzymywanie funkcji życiwowych na najwyższych obrotach, za pomocą hektolitrów kawy ), agencja reklamowa będzie z pewnością wymarzonym miejscem pracy dla Was. Muszę przyznać, wiele się tam nauczyłam: nikomu nie ufaj, naucz się negocjować już od momentu podpisania umowy o prac ( i najpierw dokładnie przeczytaj, przeanalizuj, zamiast dławić się z radości ), nie rozmawiaj zbyt wiele ze współpracownikami, nie pracuj za darmo po godzinach ( bo zawsze coś można przecież ulepszyć), wychodząc z biura oraz w dni wolne, zapominaj kim jesteś między godziną 9.00 a 17.00 i - co bardzo ważne - znaj swoją wartość ( także tę wyrażoną w postaci wynagrodzenia ). Mądry Polak - szkoda, że zawsze po szkodzie... Ponieważ wreszcie minął magiczny czas obowiązywania tajemnicy zawodowej, stanowiłam przedstawić Wam niektóre z moich projektów, powstałych podczas pracy w tej agencji ( a w zasadzie firmie ) reklamowej. Co by nie mówić o pozostałych składowych, pod względem merytorycznym była to zdecydowanie ( do tej pory ) najciekawsza i najbardziej rozwojowa praca. Tutaj też są projekty moje oraz projekty w których realizacji uczestniczyłam - na zdjęciach: http://www.apla.eu/portfolio/bnp-paribas/ http://www.apla.eu/portfolio/idea-bank/ http://www.apla.eu/portfolio/pzu/ http://www.apla.eu/portfolio/inter-cars-sa/ http://www.apla.eu/portfolio/open-finance/
0 Komentarze
czyli złote kartki Planowałam je sprzedać i przeznaczyć środki na fundację wspierającą kobiety walczące z rakiem. Niestety, trochę późno zabrałam się za całą akcję, w dodatku usłyszałam już na samym początku nerwowe, odmowne odpowiedzi. Trudno. Ale chociaż próbowałam. Wypisałam zatem życzenia i wysłałam lub osobiście podarowałam rodzinie, przyjaciołom i znajomym. Kartki powstały z zestawu do tworzenia kartek świątecznych zakupionego w dyskoncie, kawałków wstążki, pudełek po czekoladkach i odrobiny kleju naprzemiennie z taśmą dwustronną. Niestety, nie wszystkie sfotografowałam przed wysłaniem. Chciałam spróbować zrbić coś w klimacie art-deco. Podobają się? czyli katalog roboczy Po długiej niebecności, witam Was w Nowym Roku, pełnym niewiadomych i niespodzianek: zarówno tych dobrych, jak i tych złych ( oby tyhc ostatnich było jak najmniej). Ubiegły rok okazał się dla mnie rokiem odważnych kroków i szalonych działań. Ten 2015 chcę uczynić rokiem realizacji planów. Choć Sylwester wypadł dosyć blado ( kaszlałam suchotniczo, równolegle z bohaterem serialu, którego oglądaniem wypełniłam czas do północy), a pierwszy dzień Nowego Roku spędziłam na kompletnym lenistwie, wpatrywaniu się w kolejne 90 - minutowe ( lub dłuższe ) arcydzieła spod znaku dziesiątej muzy oraz łamaniu wszelkich zasad diety, nie zamierzam traktować tego jako złej wróżby. Do tej pory, tak się zabawnie składało, że osoba, z którą spędzałam noc sylwestrową, przewijała się następinie w mojej historii przez cały rok, na różne sposoby. Dlatego zawsze starałam się wyjechać w podróż albo spotkać z jakimiś interesującymi znajomymi. Tym razem prorokuję wysoki przyrost naturalny w okolicach września - większość moich znajomych i członków rodziny spędziła ostatnią noc w roku w kameralnym gronie ( = w parach ), tłumacząc sytuację ekonomią i chęcią odpoczynku ( tak tak, latek nie ubywa...) Tymczasem ja w tym roku planuję zarobić projektami na studia...medyczne. ( Być może również spróbuję wakacyjnego niewolnictwa plantacyjnego w ojczyźnie wikingów i reniferów.) Tak, tak słuch Was nie myli. Chcę zrealizować moje niespełnione i zagłuszone marzenie. Przejrzałam już z grubsza opasłe zbiory biblioteczne mojego dziadka. Stoi tam podręcznik do anatomii Sinielnikowa i rozmaitej maści, budzące grozę u przeciętnych zjadaczy chleba, atlasy chorób skóry i nowotworów. I fascynująca historia medycyny, z upiornymi średniowiecznymi rycinami, na widok których, z napoczętej kanapki zrezygnowałby sam dr House... Ale wrócmy do tematu: prezentuję Wam roboczą wersję katalogu z moimi projektami mebli. Ponieważ założyłam, że podbiję rynek skandynawski ( a, jakże, trzeba mieć marzenia i ambicje, bo bez nich utkniemy w jaskini z kijem i kamieniem), zatem wymyśliłam nazwy angielskie lub norweskie. Nie udało się, jak na razie ( z braku środków finansowych lub materialnych ) stworzyć prototypów, jednak jestem pełna nadziei. Wysmarowałam dzisiaj spontanicznie maila do samej IKEI, cesarza współczesnego ekonomicznego designu dla mas. Natomiast pan Ole z firmy Karup, ostatecznie się nie odezwał, ale nie zamierzam z tego powodu wycierać łez rękawem. Jego strata. Poniżej katalog. Miłego przeglądania - czekam na opinie. Pamiętajcie, że ma charakter roboczy ;-) czyli design "co łaska" Późną jesienią Anno Domini 2014, moje dłuuugie, depresyjnie ciemne, pażdziernikowe i listopadowe wieczory, urozmaicił udział w pewnym zakrojonym na wielką skalę projekcie. Z pozoru sprawa wyglądała sympatycznie i interesująco. Sztuka sakralna na masową skalę, jako najprostsze narzędzie ewangelizacji, lecz także bardziej ambitne idee, jak koncepcje ołtarzy polowych i szat liturgicznych. Zestaw dla wolontariusza - porządkowego, informatora i krzewiciela wiary w jednym. Zestaw dla pielgrzyma - cierpliwego i niestrudzonego uczestnika przyszłych spotkań na krakowskich Błoniach. Projekty przygotowane przez Polaków, wyprodukowane w Polsce, na chwałę Boga i Ojczyzny. Specjalny portal, strona społecznościowa do dzielenia pomysłow i przesyłania gotowych projektów. Mnóstwo maili, telefonów, wszystko na ostatnią chwilę i "na wczoraj", bo dzień rozpoczęcia Światowych Dni Młodzieży jest bliski! I nagle w tym całym rozgardiaszu zaległa głucha cisza. Kończymy, moi drodzy, proszę się rozejść do domów, nie ma tu nic do oglądania. Co się stało? Otrzymałam informację, że teraz wszystkim zajmie się profesjonalny KTOŚ, kto pracuje dla innego, ważniejszego KTOSIA i ten najważniejszy KTOŚ zbije na tym fortunę, niemało przy okazji odsypując z korca temu mniejszemu KTOSIOWI. Oczywiście, na podstawie projektów dostarczonych uprzednio przez młodych designerów, nakłanianych do podpisania zgody na zrzeczenie się praw autorskich, w zamian za zaległe wynagrodzenie ( choć to też nic pewnego ). Mnóstwo młodych osób poświęciło mnóstwo swojego czasu, talentu i entuzjazmu. Niepotrzebnie. Szkoda - wraz z DAYENU ( http://dayenu.pl/ ) przygotowałyśmy kilka fajnych koncepcji, tanich i łatwych w produkcji. Poniżej niektóre projekty. Dodam, że biskupi zachęcają wiernych do udziału w przygotowaniach imprezy: http://www.diecezja.waw.pl/3771 P.S. Znalazłam błąd w pliku, w grafice oficjalnej, promującej ŚDM. Ale teraz to już raczej bez znaczenia... |