CZYLI CO ZNAJDZIEMY W PORTO OPRÓCZ PORTO 1. KAWĘ - WRAZ Z BUŁKĄ DO KOMPLETU. Na szczęście kawę wyśmienitej jakości, doskonale przygotowaną. Filiżaneczki co prawda jak dla hobbita, tzw. duża kawa to na oko maksymalnie 100 ml, ale ta mała porcyjka działa jak zastrzyk z energii w czystej postaci. Przepięknie pachnie, smakuje nawet tym, którzy na co dzień nie przepadają za małą czarną. Pieczywo - możemy naprawdę długo wybierać wśród kształtów, smaków ( choć przeważa słodki ), pochodzenia i przeznaczenia. Ponoć historia słodkości sięga czasów świetności klasztorów, gdy siostry zakonne używały białek do usztywniania habitów, a żółtka, by się nie zmarnowały, przeznaczały do wypieków. Nazwy do tej pory budzą religijne skojarzenia, jak choćby "Jesuitas" czy "Pao de Deus". Podobno ciastka były skromną, ale sympatyczną formą wdzięczności za donacje. Z uwagi na rozmiary, mieściły się akurat na obrotowej tacy, umieszczonej w zakratowanym oknie, będącym jedynym łącznikiem ze światem zewnętrznym dla sióstr klauzurowych. Każdy klasztor miał własne specjały i tajne przepisy. Do tej pory ciastkarze nie mogą migrować między cukierniami, by nie zdradzić przypadkiem unikalnej formuły. 2. MERCADO DO BOLHÃO Niestety podczas naszej wizyty oryginalna hala targowa była remontowana. W zamian, w budynku połączonym z centrum handlowym, zorganizowano targ tymczasowy. Trochę szkoda, natomiast sądzę, że wszystkie owoce, warzywa, ryby, ośmiornice, krewetki, małże, kraby, homary, chorizo, szynki, mięsa, sery, kwiaty - nie straciły ani na jakości ani świeżości. Wzruszyły mnie opisy stoisk, z wymienionym imieniem i nazwiskiem sprzedawcy, zdjęcia starszych właścicieli, zachęcające do zakupów i wszechobecne uśmiechy oraz powtarzane bezustannie "Bom dia!" Targ ma doskonałą identyfikację wizualną, współgrającą z miejską. Oczywiście ma również bardzo przyjazną stronę internetową, na której możecie dowiedzieć się więcej na temat jego historii, zobaczyć sprzedawców i znaleźć informacje o aktualnych promocjach. http://www.mercadobolhao.pt/ 3. PORTO WALKERS Trafiliśmy na dynamicznych młodych ludzi w czerwonych koszulkach, kompletnie przez przypadek, smażąc się w sierpniowym, piekielnym wręcz słońcu, na Praça da Liberdade. Okazało się, że to chyba najlepsze darmowe oprowadzanie, w jakim kiedykolwiek uczestniczyłam. Angielski bez zarzutu, mnóstwo faktów, ciekawostek, historii, a wszystko okraszone wielką dawką dobrego humoru i pozytywnej energii. Nie nudziłam się nawet przez chwilę. Zobaczyliśmy zakamarki dzielnic, o których przewodniki - ani przewodnicy - nie wspomną. Posłuchaliśmy lokalnych żartów, legend, zaskakujących faktów o gospodarce, a żadne z naszych pytań nie pozostało bez odpowiedzi. Zarówno wycieczka poranna, jak i trasa popołudniowa ( różnią się tematyką i rejonami miasta, które eksplorujecie ) są godne polecenia. Naszym faworytem wśród wolontariuszy został niepodważalnie Nuno, z jego niezrównanym temperamentem, gadulstwem, otwartością i... tak, tak - znajomością polskiego! https://www.portowalkers.pt/ 4.BACALHAU Dorsz przyrządzany na tysiąc sposobów jest dla mieszkańców Portugalii tym, czym dla mieszkańców Polski schabowy lub rosół. Każda gospodyni domowa ma własny sekret przyrządzania potrawy z ryby, która jest konserwowana starym sposobem. Dorsza traktuje się niewiarygodną ilością soli i suszy, aż osiąga twardość dobrej klasy kija hokejowego . Dzięki temu możemy rybę przechowywać bardzo długo, nawet w ciepłym klimacie. Aby móc zjeść przepyszne danie, musimy takiego bacalhau najpierw moczyć w wodzie 24 godziny - by wypłukać sól, a w międzyczasie jeszcze kilkukrotnie wymienić tę wodę; moczenie sprawia również, że mięso nabiera właściwej objętości i kształtu. Moim faworytem zdecydowanie był Bacalhau com Natas, czyli zapiekany w sosie śmietanowym z ziemniakami. Niezwykle sycące i delikatne w smaku danie. Pojedyncza porcja spokojnie starcza dla dwóch głodnych dorosłych osób. 5.KOŚCIOŁY BAROKOWE Fani gotyku mogą się poczuć rozczarowani - nawet Kościół Świętego Franciszka pozostaje gotycki jedynie na zewnątrz. Za to obiektów barokowych jest tutaj tyle, ile tylko dusza zapragnie! Na każdym kroku kolejny. Po kilkunastej wizycie w takim kościele możemy poczuć deja vu - widząc kolejnych świętych w dramatycznych pozach, drogie kamienie, marmury i złoto kapiące ze ścian, sklepienia i tylnych ścian kaplic. Podobno właśnie w ten sposób w Porto gromadzono złoto przywożone z Ameryki Południowej za czasów kolonialnych. Cienką warstwą drogiego kruszcu powlekano deski, rzeźby, ołtarze, ramy obrazów w kościołach, Wytapiano korony i sukienki dla obrazów i figur świętych. Tworzono z niego niewiarygodnie zdobne naczynia liturgiczne. Charakterystyczny motyw, powtarzający się na wielu głównych ołtarzach, w całej Portugalii zresztą , to siedem stopni, na których umieszczone zostało figuralne przedstawienie świętego lub krzyż. Stopnie symbolizują ponoć, według traktatu Św. Teresy z Avili, siedem etapów życia duchowego człowieka. Jeśli mamy mało czasu, polecam zwiedzić Igreja e Torre dos Clerigos. W ramach biletu muzealnego obejrzymy kościół - z każdej perspektywy. Będziemy spacerować obejściami na dwóch kondygnacjach, chórem, przejściem za ołtarzem, wejdziemy również na wieżę widokową - najwyższy na świecie obiekt wzniesiony z granitu. Zwiedzimy także ekspozycję muzealną. To będzie takie streszczenie baroku i sztuki sakralnej Portugalii. 6. AZULEJO Nawet, gdyby ktoś was przewiózł przez granicę z zawiązanymi oczami, po ich obecności od razu się zorientujecie , że jesteście w Portugalii. Wszechobecne płytki ceramiczne. Tradycyjnie malowane kobaltowym barwnikiem i szkliwione. Zdobią fasady i wnętrza kościołów, klasztorów, domów, obiektów użyteczności publicznej. Również te współczesne. Ich historyczną funkcją była ochrona elewacji przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi ( wiatr, słona bryza od oceanu, opady niemal przez cały rok ) oraz izolacja termiczna wnętrz. Kolory i motywy z płytek powielane są chętnie na biżuterii, tkaninach, elementach wyposażenia wnętrz. Aż trudno uwierzyć, że flaga Portugalii nie ma biało - błękitnych barw. Najpiękniejszy ( moim zdaniem ) przykład ścian wyłożonych azulejo to Estação Ferroviária de Porto - São Bento, czyli Dworzec Kolejowy w samym centrum miasta. Ponad 550 metrów kwadratowych płytek, a na nich sceny o tematyce historycznej z czasów królewskich oraz etapy powstawania kolei żelaznej. 7.KOREK. Chociaż początkowo było to dla mnie kompletne zaskoczenie, Portugalia korkiem stoi! I nie mam tu na myśli problemów komunikacyjnych. Według informacji podanych przez przewodnika, Portugalia jest największym na świecie eksporterem korka. To wcale nie turystyka generuje największe dochody. Dęby korkowe spotkamy poza miastem, w lesie, często przemieszane z eukaliptusami. W dotyku kora jest elastyczna i łatwo się kruszy przy próbie oderwania. Gałęzie są fantazyjnie powyginane, jak w baśniowych ekranizacjach. Drzewa są pod ścisła ochroną, za niszczenie czy nie daj Boże, nielegalne wycięcie, grożą bardzo wysokie kary finansowe. W niemal każdym sklepiku z pamiątkami, kupimy korkowe akcesoria. Nawet całe kapelusze, torebki i buty. Również wszelkiej maści podkładki, deseczki, korki, figurki,biżuterię, a nawet wycinane laserem pocztówki. Oczywiście to nie wszystko :-) Polecam Porto z pewnością tym, którzy lubią ocean, wodę, ryby i owoce morza, słodycze, kawę, odkrywanie historii i... gęstość zaludnienia 5700 osób na kilometr kwadratowy :-)
Jestem ciekawa waszych wrażeń z wizyty w Porto i Portugalii- napiszcie w komentarzach, co was urzekło, a może co irytowało lub wystraszyło?
0 Komentarze
Odpowiedz |