CZYLI JAK STWORZYĆ WŁASNĄ ŁAKĘ W DONICZCE ORAZ O ŁĄKACH KWIETNYCH SŁÓW KILKA. TRZY SŁOWA NA TEMAT ŁĄK W MIASTACH Kiedy w ubiegłym roku, wspólnie ze znajomymi, zaproponowałam projekt łąki kwietnej - w ramach miejskiego budżetu obywatelskiego - temat wydawał się wielu osobom mocno egzotyczny. W tym roku natomiast można powiedzieć, że wybuchł wręcz łąkowy "szał": we wszystkich mediach społecznościowych, na oficjalnych stronach miast, na portalach i blogach związanych tematycznie z planowaniem przestrzeni i designem. Dyskusja dotycząca projektowania i utrzymywania łąk kwietnych pojawiła się w naszym mieście dość wyraźnie wiosną ubiegłego roku. Rozpoczęła się od tradycyjnych debat dotyczących koszenia, a w zasadzie: golenia na zero trawników, zwłaszcza w okresie upałów. Kolejne gorące i suche tygodnie marca i kwietnia pogarszały kondycję zieleni, przyczyniały się do wzrostu zanieczyszczeń powietrza kurzem i pyłem, sprawiały, że zatęskniliśmy za widokiem żywych, świeżych kolorów w miejscu tych wyblakłych. Do dyskusji doszły tematy ochrony dzikich zapylaczy. Plus rozmowy o niepokojącym obniżeniu poziomu wód gruntowych, jak również wysychaniu zbiorników wodnych powierzchniowych - w kontekście konieczności stworzenia różnorodnych rozwiązań pozwalających na tzw. małą retencję. Łąki powstają w niemal każdym dużym mieście w Polsce. W Warszawie czy Krakowie władze lokalne zauważają oszczędności - dzikie rośliny kwitnące nie wymagają tak częstego koszenia, nawadniania i nawożenia. Poza tym, takie ekosystemy są bardziej odporne na niekorzystne warunki: podczas suszy nie zamieniają się w żółto - szare połacie przypominające klepisko. Rośliny łąk kwietnych skuteczniej niż monokultury krótko przystrzyżonych trawników, gromadzą wody opadowe w glebie, co korzystnie wpływa na mikroklimat oraz pomaga zapobiegać gwałtownym wzrostom stanu wody po ulewach. Również lepiej niż zwykły trawnik izolują od hałasu ulicznego, a dzięki różnorodnej strukturze skuteczniej wychwytują pył komunikacyjny. Pomijam już zupełnie aspekt wizualny. Oczywiście, znajdą się również przeciwnicy łąk naturalnych. Wysuwają argumenty o nieestetycznym i zaniedbanym ( bo chaotycznym ) wyglądzie terenów zielonych, o niebezpieczeństwach związanych z obecnością owadów, kleszczy, o alergiach i ograniczaniu widoczności przez wysokie rośliny... Ja osobiście uważam, że po pierwsze: coraz bardziej usiłujemy odgrodzić się od natury, odciąć od obecności innych istot zamieszkujących naszą Planetę, uniezależnić od naturalnych cykli dnia i nocy oraz pór roku. Po drugie: próbujemy kontrolować ją w każdym możliwym aspekcie i zakresie, w rozmaitych częściach naszego globu. Jak wiemy, skutki izolacji od natury ( jak również jej rozpaczliwej kontroli przez człowieka ) bywają opłakane. Meteoropatia, depresje, nerwice, alergie, astma, bezsenność, nadpobudliwość i problemy z koncentracją oraz cała długa lista innych chorób cywilizacyjnych. Zapominamy, że jesteśmy integralną częścią większej całości. Odzwyczailiśmy się po prostu od środowiska niezurbanizowanego... PRZEPIS NA ŁĄKĘ KWIETNĄ W DONICZCE Tymczasem, czekając na realizację zwycięskiego projektu, zabrałam się za własną, personalną łąkę kwietną w doniczce. Wy również możecie taką stworzyć. Postawić na parapecie okna lub balkonie. Co prawda, najlepszy czas na wysiew to ten wiosenny, między kwietniem a czerwcem, ale w tym roku okres wegetacji opóźnił się, zatem macie jeszcze szansę na wakacyjne kwiaty! Będziecie potrzebować: - doniczkę lub skrzynkę. Zachęcam do skorzystania z używanej. Nie musi mieć otworów w dnie. Ja wybrałam skrzynkę ( tak naprawdę pojemnik do szuflad z IKEA ) oraz starą, ceramiczną, okrągłą doniczkę, którą pomalowałam i uzupełniłam obtłuczone fragmenty plastyczną masą akrylową. - ziemię do roślin, w ilości takiej, by wypełniła doniczkę. Może to być zwykła ziemia uniwersalna, może mieć także domieszkę kompostu. - łopatkę - rękawiczki - i ostatnie, ale najważniejsze: nasiona roślin. Użyłam trzech typów mieszanek, od różnych producentów. Nasion w torebce, "bomb" i nasion wymieszanych z nośnikiem, w tym przypadku odpadami kukurydzianymi, ale może to być również wermikulit. - przygotujcie również dodatkowo jakiś kawałek starej gazety, brezentu, kartonu - czegoś, co pomoże zabezpieczyć przestrzeń roboczą i ułatwi sprzątanie. Krok pierwszy: przygotuj doniczkę. Wypełnij ją ziemią., zostawiając wolną przestrzeń na mniej więcej 5-6 cm od góry. Krok drugi: w przypadku "bomby" zrób okrągłe zagłębienie na 2-3 cm, w przypadku nasion "luzem" - można zrobić lekkie zagłębienia, ale nie jest to konieczne. Krok trzeci: wysiewamy nasiona. Bomby wkładamy do zagłębień i zakrywamy ziemią, nasiona z mieszanek wysypujemy na powierzchni. Ja wykonałam w skrzynce dwa podłużne zagłębienia i to do nich wysypałam mieszankę. Aby ułatwić sobie zadanie, możemy wymieszać nasiona z wermikulitem, piaskiem lub łamaną kukurydzą. Mieszanka, którą zakupiłam akurat miała tę ostatnią opcję. Dzięki temu nasiona nie uciekały poza doniczkę przy najmniejszym podmuchu wiatru. Na 1 m2 powierzchni łąki wystarczy około łyżka - 3g - nasion. Użyłam mieszanek dedykowanych m.in. dla motyli. Krok czwarty: lekko dociskamy nasiona, a następnie obsypujemy je niewielką ilością ziemi. Zależy nam na tym, żeby nie przemieściły się, nie zostały zjedzone przez ptaki, a jednocześnie miały dostęp do światła słonecznego i wilgoci z podłoża. Krok piąty: podlewamy, najlepiej konewką ze zraszaczem. Nie żałujemy wody: raz, a dobrze. Następnie całość wystawiamy w ciepłe, słoneczne miejsce. I, w zasadzie... to wszystko. Nasza łąka w doniczce jest gotowa! :-) Pozostaje nam regularne podlewanie w pierwszych tygodniach, kiedy rośliny wytwarzają system korzeniowy. Ziemia powinna być stale wilgotna, ale niekoniecznie zalana wodą po same brzegi doniczki. Moje rośliny, z początku nieco nieśmiałe, po około tygodniu wystartowały na całego. Zmiany widać z dnia na dzień. Obserwacja postępów daje dużo satysfakcji. Mieszanka w skrzynce daje sobie radę o wiele lepiej od "bomb" w doniczce. Może to kwestia ekspozycji, ponieważ skrzynka stoi w bardziej nasłonecznionym miejscu, a może techniki wysiewu. Jedno jest pewne: już nie mogę się doczekać pierwszych kwiatów! Poniżej zdjęcia z pierwszych 16 dni łąki: Dla ciekawych - linki do poczytania:
https://www.lakikwietne.pl/ https://laka.org.pl/ artykuł na stronie UMŁ https://sozosfera.pl/ochrona-przyrody/zakwitly-kwietne-laki-w-elblagu/ https://smoglab.pl/spoldzielnia-po-raz-pierwszy-zasadzila-laki-kwietne-zakwitly-mimo-suszy/ https://sozosfera.pl/ochrona-przyrody/laki-kwietne-w-katowicach/
0 Komentarze
Odpowiedz |