CZYLI EDISON JAKO BIZNESMEN Jak zauważyliście, zmieniłam nazwę strony. Dodałam również logo. Zainspirowałam się, pośrednio, książką, którą niedawno miałam przyjemność przeczytać. Nosi tytuł "Myśleć jak Edison". Napisana, jak większość poradników i pozycji literatury motywacyjnej, przez Amerykanów ( nota bene, oni chyba nałogowo bezustannie się samodoskonalą, wprowadzają w czyn porady życiowe, a co jakiś czas analizują się z błogością na kozetce u terapeuty ). Autor bardzo przystępnie opowiada o sekretach sukcesu Edisona. Tak, wiem, wiem, każdy z Was teraz będzie krzyczał,, że "Tesla był lepszy". Ale tym razem skupiamy się na sukcesie komercyjnym i tzw. sile przebicia oraz rozmachu, których niestety przystojnemu młodemu Serbowi chwilami brakowało. Edison, wbrew pozorom, wcale nie był taki bardzo analityczno - matematyczny, jakby mogło się wydawać. Dużo szkicował, pracował o zmiennych porach dnia, wprowadzał w swoim instytucie elastyczny czas pracy, tryb zadaniowy i stawiał na prawdziwy potencjał pracownika, nie tylko na jego udowodnione na piśmie wykształcenie. Czasem podejmował decyzje o zatrudnieniu spontanicznie i intuicyjnie - jednak intuicja rzadko go zawodziła. Opisywane trudności w szkole sugerują, że mógł być kinestetykiem. Stąd jego radość wykonywania wszelkich zadań manualnych i zmysłowe testowanie wynalazków oraz umiejętność wczucia się w rolę potencjalnego klienta, partnera w interesach, czy użytkownika. Stąd też pomysły przywożone z wypadu na ryby, czy wyklarowane podczas prac ogrodowych.
Edison potrafił również dostrzec prawidłowości, analogie, zasady - dzięki temu, na bazie już istniejących systemów, idei, mechanizmów, tworzył nowe, wyciągając z nich to, co najcenniejsze lub potrzebne w danej chwili. Bardzo szybko i łatwo nawiązywał kontakty międzyludzkie, umiejętnie kierował PR-em firmy, łączył ze sobą kolejne osoby i instytucje, po mistrzowsku przewidując optymalne korzyści dla obu stron. Czy to wszystko nie brzmi jak opis działania prawej półkuli ? Zmysły, intuicja, kreatywność, relacje, synteza, prawidłowości, mowa ciała... Biorąc pod uwagę moje umiejętności i metody pracy oraz wszelkie testy, jakie kiedykolwiek przechodziłam, mogę bez zawahania zaprezentować się jako przedstawiciel rasy "prawopółkulowców". Owszem, trudno funkcjonować w obecnym racjonalnym, nafaszerowanym informacjami, zwłaszcza liczbowymi ( ach, te dane statystyczne! ) świecie. Słuchać na każdym kroku, że "na oko - to chłop w szpitalu umarł", "trzeba to dokładniej przeanalizować", "wszystko musimy zaplanować i rozpisać w każdym detalu", "musisz nauczyć się odcinać od swoich emocji" itd. Podobny problem spotyka introwertyków, od których wymagamy szalonych zabaw integracyjnych, przebojowości i uzewnętrzniania entuzjazmu na każdym kroku. I, niby powtarzamy sobie, że jesteśmy tacy tolerancyjni i różnorodni i jakie to cudowne, a tak naprawdę, najpierw w szkole, a później w pracy, dążymy do smutnej, szarej unifikacji... Przykład Edisona pokazuje, że nie warto podporządkowywać się wszelkim normom i dostosowywać na siłę. Bo co by to było, gdyby młody Thomas pokornie słuchał nauczyciela, ukończył prowincjonalną szkołę i nigdy nie odważył się wyjść poza schemat? Pisałabym pewnie artykuł na papierze, przy świeczce... *fotografie pochodzą z powyższej książki
0 Komentarze
Odpowiedz |