CZYLI CO MA DIXIT DO ARTCOACHINGU ARTCOACHING - tytuł wykładu oraz mini warsztatów brzmiał zachęcająco, choć nie do końca zrozumiale. Przy okazji pojawiła się sposobność wizyty w Hotelu Hilton tzw. Double Tree. ( do tej pory jeszcze nie byłam we wnętrzu ). Zatem bez namysłu ubrałam buty, płaszcz i wyszłam z domu. Akurat w ten sam weekend obywała się trzynasta edycja imprezy Fashion Week. Obserwowałam więc awangardowo odzianą publikę i gości specjalnych, zmierzających w kierunku showroom'u i wybiegu, a dodatkowo - wystawę rysunku żurnalowego. Wreszcie przyszła osoba prowadząca zajęcia - Paulina Kwiatkowska, właścicielka SUMASUM i od razu rozpoczęliśmy ciekawą dyskusję, siedząc wygodnie na skórzanych, obrotowych fotelach w klimatyzowanej sali konferencyjnej. W ramach wstępu usłyszeliśmy czym zajmuje się ARTcoaching, kim jest Paulina, czemu trudno obecnie w Polsce spotkać specjalistów z tej dziedziny oraz czym ART- różni się od "zwykłego" coachingu. W telegraficznym skrócie: ARTcoaching stanowi system wspierania szeroko definiowanych TWÓRCÓW ( =ARTYSTÓW ); Paulina ukończyła Zarządzanie, a następnie specjalistyczny, certyfikowany kurs; w Polsce dziedzina ARTcoachingu dopiero raczkuje i mało kto o nim słyszał ( zatem to pewnego rodzaju nisza ). Standardowy coaching korporacyjny zwykle kładzie nacisk na realizację celów organizacji - czyli takie pokierowanie szeregowym pracownikiem, by firma osiągnęła zaplanowany sukces. Tymczasem w ARTcoachingu koncentrujemy się na jednostce, jej celach ( lub pomocy w ich określeniu, doprecyzowaniu ) i ich realizacji. Ponoć artyści wymagają odrębnego traktowania, m.in. z uwagi na ich wrażliwość, brak decyzji, na których projektach się skoncentrować, czy brak wiary w to, że " na sztuce można zarabiać" ( dodajmy: DOBRZE zarabiać ). Pierwsze ćwiczenie polegało na napisaniu na kartce swojego celu na najbliższy rok. To znaczy, co będziemy robić dokładnie dnia 13.11.2016. Dla mnie akurat prosta sprawa - pewien pomysł dręczy mnie bowiem bezustannie od zakończenia Festiwalu Designu. Napisałam trzy linijki tekstu ołówkiem i przeczytałam na głos nieco zaskoczonym uczestnikom. Paulina przypomniała przy tej okazji o sposobie formułowania celów za pomocą metody S.M.A.R.T. Mój cel był jak najbardziej Szczegółowy, Mierzalny, Atrakcyjny, Realistyczny i Terminowy ( może z tym realistycznym nieco słabiej, ale poza tym wszystko się zgadzało ). Następnie spośród kart Dixit'a rozrzuconych po stole wybieraliśmy takie, które kojarzą nam się z tym celem, w jakiś sposób go wizualizują. Moje były bardzo dosłowne. Cóż - w końcu jestem wzrokowcem. Wyglądały tak, jak na zdjęciu. Karty - jak wyjaśniła Paulina - miały pomóc mocniej wyobrazić sobie to, co nas czeka. Pobudzić do pracy prawą półkulę. Na koniec, poprzez dialog z moją koleżanką oraz grupową dyskusję, prowadząca zaprezentowała przykładowe pytania ARTcoacha i sfery, na jakich koncentruje się podczas sesji z klientem.
Uświadomiłam sobie, jak mocno tkwimy w naszych osobistych opiniach i przekonaniach. Jak bardzo blokuje nas brak pewności siebie, asertywności, lęk przed porażką i podjęciem decyzji. Jak paraliżuje nasze działania uparte powtarzanie schematów, choć nie przynosi od lat żadnego rezultatu. Jak wiele mówimy, a jak mało robimy. To oczywiste kwestie, ale nieraz dopiero rozmowa z obcą osobą działa otrzeźwiająco na nasz umysł i przysłowiowe klapki spadają nam nagle z oczu. ARTcoach nie jest doradcą zawodowym, nie jest krytykiem sztuki. Nie powie: tego nie rób, tamto zrób, to zrób inaczej. On tylko zada pytania, a inicjatywa musi wyjść od ciebie. Odpowiadając na jego pytania, uświadamiasz sobie swoje błędy, potrzeby, trudności, możliwości. ARTcoaching uświadamia - co ważne - że nie zawsze do naszego celu musi prowadzić tylko jedna droga. Możemy dowiedzieć się, czy to, do czego dążyliśmy całymi miesiącami, a nieraz latami, jest nam w ogóle potrzebne, cokolwiek zmieni i da nam satysfakcję, dumę, radość ( o finansach już nie wspominając ). Załóżmy, przykładowo, że chcę zostać sławnym na cały świat projektantem mebli. Zaczynam regularne sesje z ARTcoachem i już po trzech miesiącach dociera do mnie, że spełnię swoje prawdziwe marzenia pracując jako... instruktor paralotniarstwa! Tak tak, moi drodzy, takie historie to ponoć w pracy ARTcoacha wcale nie rzadkość. Brzmi niewiarygodnie? A może znajomo... Niektórzy klienci Pauliny realizują swoje początkowe cele, inni modyfikują je w trakcie współpracy, a jeszcze inni zmieniają plany o 180 stopni. Bo najważniejsze, to usłyszeć wreszcie od samego siebie, czego się tak naprawdę chce ;-) Czekam na Wasze komentarze. Napiszcie, co sądzicie o ARTcoachingu i czy skorzystalibyście z niego jako twórcy. Do poczytania dla chętnych - dodatkowo: http://www.art-coaching.pl/index.php/artecoaching http://zwierciadlo.pl/psychologia/coaching-tworczosci-jak-odblokowac-potencjal http://zwierciadlo.pl/psychologia/art-coaching-uruchom-swoje-tworcze-ja
0 Komentarze
Odpowiedz |