Czyli "Betonia. Dom dla każdego", autorstwa Beaty Chomątowskiej. Do sięgnięcia po ten tytuł zachęciły mnie skrajne recenzje - od zachwytu po lekkie
rozczarowanie. Postanowiłam zatem przekonać się osobiście, z czym jako czytelnik mam do czynienia. Już w pierwszej chwili, gdy wzięłam książkę do ręki, poczułam spory ciężar - masa wydawała się adekwatna do tematu ( pomimo zastosowania miękkiej oprawy i lekkiego papieru ). 560 stron też może z początku zniechęcać. Ale przecież - jak mawiają - nie ocenia się książki po okładce. Zatem: do dzieła! Przeczytałam całość w około dwa tygodnie, fundując sobie liczne przerwy. Towarzyszyły temu procesowi rzeczywiście skrajne emocje: na zmianę ogarniało mnie zaciekawienie i mieszanka znudzenia ze zmęczeniem. Dlaczego? Minusy - czyli chaos i natłok. Moim zdaniem, zabrakło połączenia między treścią rozdziałów, a fotografiami. Zdjęcia raczej wrażeniowe, dla klimatu, niż ilustrujące. Brakuje również rysunków, czy schematów, które wyjaśniałyby niektóre problemy i dylematy projektantów. Nawet osoba z wykształceniem budowlanym lub urbanistycznym, z mocno wytrenowaną wyobraźnią przestrzenną i doświadczeniem w projektowaniu, może momentami... zwyczajnie się pogubić. Męczyło mnie również przeplatanie wątków. Przeskakiwanie w czasie i przestrzeni. Z NRD do Krakowa, z Warszawy do Skandynawii, z epoki Gierka do Gomułki, z perspektywy dziewczynki z blokowiska do biura projektanta. Zabieg, który w zamyśle pani Chomątowskiej, najprawdopodobniej miał zapobiegać monotonii, utrudniał mi, jako czytelnikowi, połączenie wydarzeń z ich genezą oraz skutkami - a w konsekwencji - - stworzenie sobie spójnego, całościowego obrazu, w ramach pojedynczego wątku. Plusy - czyli klimat reportażu i rzetelny research. Duże brawa natomiast za pogłębienie tematu, można by rzec - przestudiowanie go wręcz "na wylot". Plus za zgrabne połączenie zagadnień z obszaru socjologii, psychologii, technologii i inżynierii oraz współczesnej historii Polski i Europy ( a także wątku z USA ). Dobrze czytało się osobiste wspomnienia autorki z dzieciństwa, historie tak bliskie wielu współczesnym, wychowanym na tak zwanych "blokowiskach" ( w książce poznajemy rozbudowaną etymologię tego pojęcia), trzydziestolatkom. Książka buduje dobrze klimat epoki, uświadamia, z jakimi wyzwaniami i ograniczeniami musieli mierzyć się w czasach PRL-u projektanci. Znajdujemy odpowiedzi na wiele pytań, takich jak te: Dlaczego moja babcia ma kuchnię bez okna?, Czemu bloki na naszym osiedlu mają tylko 5 i 11 kondygnacji?, Ile lat jeszcze postoją bezpiecznie budowle z wielkiej płyty?, Czy mieszkanie w betonowym bloku jest zdrowe?, Czy mamy szansę na prawdziwą rewitalizację zachodnioeuropejskich osiedli? Trochę żałuję, że nie mogłam przeczytać "Betonii", kiedy studiowałam. Sądzę, że to doskonała lektura dla studentów architektury, urbanistyki, planowania przestrzennego i wszystkich kierunków pokrewnych. Obszernie tłumaczy wiele zjawisk i zagadnień. Od faktów, nazwisk, dat, wywiadów - aż gęsto. Dotykamy epoki, która na lekcjach historii ( również historii architektury ) zazwyczaj traktowana jest po macoszemu. Ta książka potrafi naprawdę zaciekawić, zainspirować. Podsumowanie Z pewnością nie jest to łatwa, rozrywkowa lektura, na jeden wieczór, czy popołudnie. Niektóre fragmenty wymagały ogromnego skupienia, dodatkowego postudiowania tematu na własną rękę, aby lepiej zrozumieć istotę problemu, zwizualizować sobie opisywaną sytuację, bądź przestrzeń. W tym celu, wielokrotnie podczas lektury wspierałam się artykułami, rysunkami, zdjęciami z rozmaitych źródeł; oglądałam dokumenty na YouTube. Jeżeli interesujesz się epoką PRL-u, historią, architekturą, trochę socjologią i psychologią, a przy tym dysponujesz kilkunastoma godzinami wolnego czasu (najlepiej rozłożonymi na kilka dni), śmiało sięgnij po "Betonię". Młodszych czeka solidna dawka wiedzy, starszych - rodzaj podróży sentymentalnej. P.S. Polecam wcześniej przeczytać lub przynajmniej obejrzeć "My, dzieci z dworca ZOO". Tu natomiast przeczytacie fajnie opracowany artukuł o osiedlu amerykańskim Pruitt- Igoe. Tutaj inny, na ten sam temat: Pruitt-Igoe.
0 Komentarze
Odpowiedz |